32-stronicowy raport pochodzi od Blue Cross Blue Shield, stowarzyszenia zrzeszającego amerykańskie firmy z obszaru opieki zdrowotnej. Ich zdaniem drastyczne pogorszenie stanu zdrowia millenialsów połączone ze wzrostem kosztów opieki zdrowotnej będzie miało silny negatywny wpływ na długość ich - naszego - życia. W przypadku braku przedsięwzięcia środków zaradczych (a spójrzmy prawdzie w oczy, świat ma wiele jeszcze gorszych problemów a nawet z nimi niczego nie robi), millenialsi będą cieszyć się 40-procentowym wzrostem śmiertelności w stosunku do pokolenia X. Jakby tego było mało, ci z nas, którzy nie zechcą położyć się i umrzeć, będą musieli płacić za opiekę zdrowotną trzykrotnie więcej od pokolenia X. Głównym problemem millenialsów jest tak zwane ”zdrowie behawioralne”, czyli problemy umysłowe i nałogi. Wszystko to skutkuje zwiększoną śmiertelnością na dolegliwości typu rak, zawał serca, przedawkowanie czy samobójstwa.
Coś w tym jest. Od czasu do czasu zaboli mnie serce, a mam ledwo 30 lat... Brb, idę robić przysiady i pompki. Z drugiej strony, Trump i ekipa ignorują zmiany klimatyczne. Jak tak dalej pójdzie, około 2050 roku najlepszym wyjściem i tak będzie palnięcie sobie w łeb - to albo nauka przetrwania a la Mad Max.