Mowa tu o jednym z najsławniejszych reżyserów świata i naszym rodaku, Romanie Polańskim. Niejaka Valentine Monnier, francuska aktorka, modelka i fotograf (trzeba jej przyznać, że jest wszechstronna) oskarżyła reżysera, że 40 lat temu ten pobił ją i zgwałcił w kurorcie Gstaad w Szwajcarii. Zdarzenie to miało rzekomo miejsce po tym, gdy odmówiła współżycia z Polańskim. Monnier podzieliła się tym zdarzeniem jedynie z dwójką swoich znajomych; ci potwierdzają teraz jej wersję. Sam Polański wszystkiemu zaprzecza.
Nie mam pojęcia, czy to prawda, choć nagły wysyp oskarżeń o gwałt, częstokroć bardzo starych, wydaje mi się podejrzany. Roman Polański był oskarżany o to przestępstwo już przedtem; Marianne Barnard uważa, że reżyser molestował ją gdy miała 10 lat, Samantha Geimer zakończyła proces przeciwko Polańskiemu z powodu przedłużających się procedur, niejaka Robin została przez niego podobno wykorzystana w 1973 roku... Czyżby sławny reżyser jednak był winny? Czy wszystkie te kobiety kłamią, próbując wyłudzić od niego pieniądze? Czas i sąd pokażą.
Death Stranding nie będzie grą na wyłączność Epic Games Store, trafi także na Steam
Ihor Mazur, jeden z liderów ukraińskich nacjonalistów, zatrzymany w Polsce