Były współpracownik Microsoftu twierdzi, że jego firma kompletnie nie dba o politykę bezpieczeństwa wobec próbek głosu z Cortany

Były współpracownik Microsoftu twierdzi, że jego firma kompletnie nie dba o politykę bezpieczeństwa wobec próbek głosu z Cortany
źródło: internet

Są to ciężkie zarzuty, które, jeśli okażą się prawdą, napędzą Microsoftowi sporo kłopotów. Jak podaje The Guardian, udało mu się dotrzeć do byłego podwykonawcy Microsoftu zatrudnionego w celu analizy losowo zebranych próbek głosu. Jak być może pamiętacie, Cortana zbierała te próbki nie tylko bez naszej wiedzy ale też w najróżniejszych momentach; jak twierdzi współpracownik MS, przez dwa lata pracy usłyszał on najróżniejsze rzeczy, m.in. przemoc domową. Jakby tego nie było dosyć, dane dostępu do zebranych próbek otrzymywał w formie zwykłego, nieszyfrowanego e-maila, dostęp do którego mógł uzyskać każdy średniej klasy haker gdyby naprawdę chciał.

Co na to sam Microsoft? Nie broni się - przyznaje, że owszem, zbiera próbki nagrań, ale, tak jakby wszystko było dzięki temu w porządku, mają one jedynie 10 sekund długości i są anonimowe. Cały proces odbywa się ponoć w zgodzie z europejskim Ogólnym Rozporządzeniem O Ochronie Danych. Świetnie, jestem pocieszony.


Fani Wiedźmina dostali przydatny prezent od Netflix

W sieci pojawiły się zdjęcia Samsung Galaxy S20 Plus 5G

comments powered by Disqus