Zombie apokalipsa? Nie, tylko ciekawy ale nie tak bardzo rzadki przypadek medyczny. Benjamin Schreiber, Amerykanin odsiadujący od 1996 roku wyrok dożywocia za morderstwo, w 2015 roku przeżył (heh) tak zwaną śmierć kliniczną: ciężkie zatrucie septyczne doprowadziło do utraty przytomności i zatrzymania pracy serca. Dopiero po pięciokrotnym wznowieniu akcji serca Schreiber ”zmartwychwstał”. Od tego momentu 66-latek domaga się zwolnienia z więzienia; wszak już raz umarł.
Argumentacja ta nie trafia do przekonania sędzi Amandy Potterfield: ”Schreiber wciąż żyje, co oznacza, że musi zostać w więzieniu. Może domagać się zwolnienia dopiero po oficjalnie stwierdzonym zgonie, choć osobną sprawą jest, czy żądanie to będzie celowe”. Potterfield uznała żądania więźnia za ”bezsensowne”. Sąd apelacyjny w stanie Iowa podzielił jej opinię.
Benjamin Schreiber został skazany po tym, jak udowodniono mu morderstwo 39-letniego Terry'ego Dale'a: zabił go rączką od kilofa po tym, jak uprawiał seks z jego partnerką. No cóż, panie Schreiber - życzę powodzenia w dalszym poszukaniu luk prawnych.