Historia ta dzieje się w moskiewskim szpitalu ”Matka i dziecko”. Pięcioletnia dziś S. trafiła tam po raz pierwszy w wieku kilku miesięcy, przywieziona przez rodziców z powodu problemów z oddychaniem. Po kilku tygodniach pobytu niemowlę wyzdrowiało i rodzice odebrali je ze szpitala tylko po to, by niecały tydzień później wrócić, ponownie oddać ją do szpitala i już jej stamtąd nie odebrać.
Rodzice, podobno bogaci Rosjanie, płacą szpitalowi milion rubli miesięcznie za utrzymanie dziewczynki. Zatrudnili również czuwającą nad nią nianię. Poza tym jednak nie utrzymują z nią kontaktu - ostatnia wizyta jej matki miała ponoć miejsce dwa lata temu. Co ciekawe, zabronili oni swojej dalszej rodzinie odwiedzać dziewczynkę. Rodzice tłumaczą swoje zachowanie rzekomo ciężkim stanem zdrowia małej S., pracownicy szpitala utrzymują jednak, że S. jest zdrowym, wesołym i żywotnym dzieckiem.
Sprawa jest patowa, gdyż szpital nie jest w stanie zmusić rodziców do odebrania dziecka, a prawo zabrania mu oddania jej jednemu z krewnych. Placówka rozwiązała umowę z rodzicami i nie pobiera od nich miliona rubli miesięcznie, jednak dziecko dalej tam mieszka. Być może moskiewskim władzom - które ruszyły palcem dopiero po tym, jak sprawa została nagłośniona w mediach - uda się coś zrobić; ponoć złożony został pozew przeciw rodzicom dziewczynki.
Google ujawniło listę najczęściej poszukiwanych w sieci świątecznych prezentów